Wstałem z samego rana. Byłem w takiej samej formie jak poprzedniego dnia. Wziąłem swój kielich i wlałem do niego przygotowane w nocy eliksiry. Wypiłem je. Po chwili rany zaczęły się goić a dawne siły mi wróciły.
- No i teraz jest dobrze.- Powiedziałem. Wiedziałem że będą działały tylko przez dzień ale to zawsze coś. Wyciągnąłem z szafy ubranie i je założyłem. Nagle ktoś zastukał do drzwi.
- Wejść.- Powiedziałem. W drzwiach stanął złotnik.
- Panie przygotowaliśmy insygnia koronacyjne dla Ciebie.- Powiedział.
- A co z insygniami dla królowej?- Zapytałem.
- Prawie gotowe.- Powiedział.
- Przynieście je kiedy będą gotowe.- Odrzekłem. Po chwili wszedł rzemieślnik i kowal.
- Słucha?- Zapytałem.
- Panie dwa nowe trony są już gotowe.- Powiedział rzemieślnik.
- Twój miecz też panie.- Powiedział kowal.
- To dobrze możecie już iść.- Powiedziałem. Usiadłem na łóżku i czekałem. Nagle wpadł złotnik z jego pomocnikiem niosąc dwie skrzynie.
- Panie te są dla Ciebie.- Powiedział podając mi jedną ze skrzyń. Otworzyłem ją i wyciągnąłem koronę.
- Bardzo ładna.- Powiedziałem przyglądając się jej. Odłożyłem ją i wziąłem berło.
- Berło też niezłe.- Powiedziałem. Wziąłem jabłko i obejrzałem je.
- Bardzo ładne.- Powiedziałem.
- Panie pozwoliłem zrobić sobie jeszcze drugie.- Powiedział mistrz i podał mi drugie.
- Teraz już sam nie wiem które ładniejsze.- Zaśmiałem się. Włożyłem wszystko do skrzyni. Mistrz podał mi drugą. Otworzyłem je i wyjąłem koronę.
- Ana będzie w niej wyglądała pięknie.- Powiedziałem. Odłożyłem ją i wziąłem berło.
- Też jest piękne.- Powiedziałem. Odłożyłem berło i sięgnąłem po jabłko.
- Jest przecudowne.- Powiedziałem.
- Panie wykonaliśmy też koronę ślubną dla Ciebie i diadem dla twej narzeczonej.- Powiedział złotnik. Podał mi koronę i diadem.
- Są piękne. Proszę zanieście ten diadem Annie. Ja przed ślubem nie mogę jej zobaczyć.- Powiedziałem. Mistrz skinął głową i wyszedł. Po chwili przyszedł krawiec.
- Panie przyniosłem Ci płaszcz.- Powiedział i podał mi go.
- Dziękuję.- Powiedziałem i wziąłem go.
Założyłem go i pożegnałem mistrza. Po chwili przyszedł bibliotekarz.
- Panie znalazłem księgę koronacyjną. Proszę oto ona.- Powiedział i podał mi ją.
- Dziękuję.- Powiedziałem. Wziąłem księgę i położyłem ją na stole. W końcu nadeszła godzina ślubu. Poszedłem do kościoła i stanąłem przy papieżu. Po chwili weszła Anna. Wyglądała cudownie. Po chwili stała już koło mnie. Zaczął się ślub. Papież mówił coś ale nie słuchałem go bo byłem zapatrzony w Annę w końcu jednak musieliśmy powtarzać za nim:
-Ja Artur biorę sobie Ciebie Anno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Ja Anna biorę sobie Ciebie Arturze za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. Po chwili podał mi obrączkę i założyłem ją na palec Anny mówiąc:
- Anno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Arturze przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Możecie się pocałować.- Powiedział papież. Pocałowaliśmy się. Wszyscy zaczęli wychodzić z kościoła.
Wesele udało nam się zorganizować wspaniałe.
- Jak się czujesz kochanie?- Zapytałem.
Anna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz