- To zaprowadzę Cię do zamku i pójdę przywitać się z bratem.- Powiedziałem. Zaprowadziłem ją jak najbliżej tronu aby mogła wszystko widzieć i słyszeć. Sam poszedłem do komnaty i przebrałem się. Kiedy pojawiłem się w drzwiach wejściowych do sali tronowej kasztelan mojego ojca zaczął mnie tytułować i zapowiadać:
- Oto miłościwie nam panujący, wielki syn króla Jonatana, umiłowany król Artur. Podszedłem do niego i powiedziałem:
- Przyjacielu nie musisz mnie tak tytułować. Jestem tylko królem. Podszedłem do tronu i usiadłem. Do sali weszły te dwie kobiety.
- Co się stało drogie panie, że muszę rozsądzić spór między wami.
- Ta kobieta to żona mojego brata Panie. Dwa dni temu ja i ona urodziłyśmy dwóch synów. Wczoraj w nocy jej syn zmarł i zabrała moje dziecko.- Powiedziała kobieta o imieniu Adela.
- Ta kobieta to żona mojego brata Panie. Dwa dni temu ja i ona urodziłyśmy dwóch synów. Wczoraj w nocy jej syn zmarł i zabrała moje dziecko.- Powiedziała kobieta o imieniu Adela.
- Nie panie. To jej dziecko zmarło.- Zaprzeczyła druga która nosiła imię Wera.
- Panie rozsądź czyj jest ten chłopiec.- Powiedział kasztelan.
- Dobrze. Więc skoro tak rozetnijcie to dziecko na pół i niech każda weźmie po połowie.- Powiedziałem.
- Dobrze. Będzie uczciwie.- Powiedziała Wera.
- Nie Panie! Niech ona już weźmie mego syna ale go nie zabijajcie.- Powiedziała Adela.
- Kobieto. Weź swego syna i opiekuj się nim dobrze.- Powiedziałem do Adeli.
- A ty kobieto bez duszna odejdź i nie zatruwaj nas swym widokiem.- Powiedziałem do Wery.
- Chciałaś uśmiercić dziecko więc odejdź.- Dodałem.
-Twój ojciec na pewno wydałby inny wyrok.- Powiedziała spluwając na mnie. W tedy do zamku szedł mój ojciec.
- Wydałbym taki sam wyrok.- Powiedział.
- Straże zabierzcie ją. Niech noc spędzi w więzieniu.- Powiedział.
- Ojcze nie chcę karać ludzi za byle co.- Powiedziałem.
- Wypuście ją.- Powiedziałem do straży. Podszedłem do kobiety i powiedziałem:
- Idź i pomóż siostrze swojego męża wychować syna.
- Dziękuję.- Powiedziała i odeszła. Poszedłem się przebrać i wróciłem do Anny.
- Coś mnie ominęło?- Zapytałem.
Anna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz